Winne Wtorki we wtorek, a w nich morawska Pálava

Tematem dzisiejszych Winnych Wtorków za naszą sprawką stały się Morawy, bez jakichkolwiek dalszych obostrzeń. Czekałem na ten temat mocno, bo z racji niskiej dostępności jeszcze ani razu nie mieliśmy przyjemności próbować morawskich win, a dużo ciepłych słów się o nich nasłuchaliśmy. Nic lepiej nie motywuje niż samodzielnie zaproponowany temat. Tym razem motywacja nie skończyła się słomianym zapałem i swego dopięliśmy.

Wraz z 5 innymi winami w kartonie od importera Winozmoraw.pl przyjechała do nas Sonberk Pálava pozdní sběr 2011, wino nie dość, że znanego i cenionego morawskiego winiarza, to jeszcze wielokrotnie nagradzane, również na arenie międzynarodowej, m.in. przez Decantera.

Jako, że morawskie wina to dla nas nowość, sporo radości dało zapoznanie się z klasyfikacją tamtejszych win. Etykiety są bardzo precyzyjne. Poza — w tym przypadku — nazwą szczepu i rocznikiem odnajdziemy tam informacje o:

  • regionie (vinařská oblast), tutaj Morava
  • podregionie (vinařská podoblast), tutaj Mikulovská, jeden z czterech regionów winiarskich rozciągający się w powiatach brzecławskim i brneńskim
  • wsi (vinařská obec), tutaj Popice
  • winnnicy (vinařská trať), tutaj Sonberk

a choć klasyfikacja geograficzna ma duże znaczenie, to równie istotne odgrywa klasyfikacja nieco zbliżona do niemieckiej oparta o dojrzałość gron. Nasze wino załapało się do kategorii pozdní sběr (czyli późny zbiór, late harvest) z poziomem cukru w moszczu w okolicach 23°NM. Dla dociekliwych, wg strony producenta wino ma 8,2 g/l cukru resztkowego i 6,4 g/l kwasu, co przy tych proporcjach cukru do kwasu czyni je winem bardziej półwytrawnym, niż wytrawnym, a w ustach na pewno odczuwalnie słodkim.

Sama Pálava to szczep charakterystyczny dla regionu, a będący skrajcowanym Muller-Thurgauem z Traminerem, czerpiąc garściami z lekkości Muller-Thurgau i nieco pikantnych aromatycznych cech Traminera. Sonberk Pálava 2011 pokazuje ten szczep od bardzo dobrej strony, choć samo wino potrzebuje nieco cierpliwości. Bardzo służy mu podanie go cieplej niż zazwyczaj przyjęło się podawać wina białe. Schłodzone jest praktycznie pozbawione kwasowości, przez co wydaje się męczące. Nieco ogrzane chwyta urzekającą równowagę. A ma do czego, bo wino z kieliszka aż bucha aromatami miodu, moreli, brzoskwini, cytrusów i kwiatów. Przywodzi na myśl zarówno muscaty jak i gewurztraminery. Jest długie, soczyste i zdecydowanie za szybko się kończy. Wino bardzo godne polecenia i warte każdej złotówki. Jedno jest pewne, na pewno z chęcią będziemy te okolice poznawać dalej!

Jeśli macie swoje ulubione morawskie butelki, pochwalcie się w komentarzu!

Morawy u innych Winnych Wtorkowiczów

Niezła frekwencja! 🙂

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Winozmoraw.pl, 60zł)