Winne Wtorki z Burgundią

Pierwotnie ten wpis zaczynał się zdaniem „u nas jak zwykle winna środa”, ale tym razem i ze środą się nie wyrobiliśmy, publikując dokładnie tydzień po czasie. Dawno nie uczestniczyliśmy w Winnych Wtorkach, za każdym razem żałując, bo wybierane tematy były ciekawe i często takie, w których nie mamy zbyt dużego doświadczenia i fajnie byłoby je poszerzać. Niestety, jak to zwykle bywa, problemy z czasem mamy ponadprzeciętne i degustowanie według kalendarza nam ostatnio nieco nie wychodzi. Najlepszym dowodem jest fakt, że ominęliśmy nawet proponowany przez siebie temat.

Po niedawnym I Zlocie Blogosfery Winiarskiej i — podobno — fenomenalnej degustacji win burgundzkich prowadzonej przez Tima Atkina, z możliwością zetknięcia się z Domaine de la Romanee-Conti Romanee-Saint Vivant Grand Cru 2007, na który to zlot nie dotarliśmy, ochotę na Burgundię mieliśmy ogromną. Tym większą radość wywołała propozycja Kuby Jurkiewicza, by Burgundię uczynić tematem kolejnych Winnych Wtorków. Tym razem zapaliliśmy się mocno i jeszcze tego samego dnia zdobyliśmy butelkę do degustacji. Potem wszystko potoczyło się niezgodnie z planem, ale ostatecznie jesteśmy i my 🙂

Wybór Chablis był trochę pójściem z naszej strony na łatwiznę. Bardzo mało piliśmy w życiu burgundzkich win. Bardzo mało tamtejszych Pinot Noir, równie mało beczkowych interpretacji Chardonnay, w ogóle, mówiąc krótko, mało piliśmy. Do Chablis zaglądamy jednak z pewną regularnością, zakup kolejnej butelki był więc niejako odwiedzeniem znanego podwórka. Choć teraz trochę żałuję tej decyzji pod kątem poznawczym, ochotę na Chablis mieliśmy ogromną i samego wina nie żałuję ani trochę.

Kupiliśmy butelkę firmowaną przez Christiana Moreau (winnicę prowadzi teraz jego syn, Fabien) — nazwisko w Chablis z długimi korzeniami. Domaine Christian Moreau Père et Fils Chablis 2011 fermentowane jest całkowicie w stalowych kadziach, leżakuje natomiast przez 10 miesięcy na osadzie. W efekcie wino ma dość delikatny charakter i nie jest tak kwasową żyletką, jak niejedno Chablis, które próbowaliśmy wcześniej. Mocno cytrusowe z żywą kwasowością, w tle odrobina jabłka, nieco trawiaste i z przyjemną skalną mineralnością. W ustach pełne i okrągłe, a mimo dużej kwasowości, łagodne. Zdecydowanie godne polecenia i bardzo nam smakowało, choć to ten segment win, przy których nie umiem pisać o subtelnościach i niuansach — uciekają mi spod pióra, choć w winie jest ich w bród.

Jako ciekawostka — wino dostępne jest również w mało popularnej u nas małej butelce 0.375l

Wielkie dzięki dla Kuby Jurkiewicza za zaproponowanie tego tematu!

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Klub Wino, 83zł)

Winne Wtorki u innych: