Vranac i ćevapčići, czyli zapraszamy do Czarnogóry

Po degustowanych kilka dni temu winach chorwackich pozostajemy w klimatach bałkańskich, tym razem spotykając na swej drodze wina pochodzące z Czarnogóry. Stało się to dzięki uprzejmości restauracji Montenegro w Łodzi, która — pod szyldem Vina Montenegro — importuje tamtejsze wina, a w której to odbył się pierwszy w Łodzi Panel Degustacyjny pod egidą portalu Nasze-wina.pl.

Niegdyś ograniczone terytorialnie do Warszawy panele degustacyjne Nasze-wina.pl od pewnego czasu zaczynają poszerzać kręgi i odwiedzać również inne miasta. Kilka paneli odbyło się już w Krakowie, kolejny zawitał w Łodzi, z czego się bardzo ucieszyliśmy — zważywszy na raczej niewielką scenę winną w naszym mieście.

Czarnogóra nie jest u nas krajem mocno kojarzonym z winiarstwem, a (jak pokazał panel) szkoda. Gro winnic znajduje się w południowej i wybrzeżowej części Czarnogóry, w rejonie między Podgoricą a jeziorem Szkoderskim. Uprawiane są zarówno szczepy międzynarodowe (cabernet sauvignon, syrah, chardonnay) jak i szczepy endemiczne dla Macedonii, Serbii i Czarnogóry — m.in. czerwony Vranac i biały Krstač. Głównym, a zarazem największym producentem wina w Czarnogórze, jest Plantaže. Jest to jednocześnie jedna z największych spółek w całej Czarnogórze. Winorośle zajmują obszar ponad 2000 hektarów, a cała produkcja opiewa na 17 mln butelek rocznie.

Zaproszeni przez Michała Misiora do restauracji Montenegro degustowaliśmy we trójkę (czyli ja, Krzysiek i Tysia) wraz z redakcją Nasze-wina.pl (Michałem, Panem Krzysztofem i Panią Bożeną), Kubą, Maćkiem (Winicjatywa), Michałem (Klub Wino) i Piotrem (Vinobar). W pierwszej części panelu degustowaliśmy same wina — w ciemno, żeby nie sugerować się szczepem, czy rocznikiem. W drugiej części panelu spróbowaliśmy kuchni bałkańskiej (pycha!) z każdym z win szukając połączeń idealnych. Do kieliszków trafiło w sumie pięć win — dwa białe (Krstač i Chardonnay) i trzy czerwone (Vranac, kupaż Negro Amaro/Vranac/Syrah, kupaż Syrah/Primitivo/Sangiovese/Vranac).

W przeciwieństwie do naszej przygody z Chorwacją, tym razem wszystkie wina okazały się równe i smaczne — oczywiście, różniliśmy się nieco w swoich opiniach i upodobaniach, ale nie było butelki, która była zwyczajnie słaba. Wszystkie wina dostały oceny powyżej 5/10, a co więcej, wszyscy byliśmy dość spójni w pozytywnych ocenach. Nie było win kontrowersyjnych, takich, które się kocha, bądź nienawidzi.

Crnogroski Krstač Plantaže 2009 — pierwsze degustowane wino, jednocześnie pierwsze z lokalnej odmiany winogron. Krstač powitał złotą barwą z zielonkawymi refleksami. W nosie owoce egzotyczne (mango, melon, ananas) i sporo słodyczy. Tysia z Krzyśkiem czuli kiszonkę, mnie ona nie uderzyła. W ustach zaskakujące, słodyczy bowiem całkowicie brak — uderza za to mocna, dość ostra kwasowość i dominujące zielone jabłko z cytrusami. Chyba najbardziej kontrowersyjne wino panelu — ja przyznałem mu 8/10 punktów i podobało mi się bardzo, inni raczej kręcili nosami.

Crnogroski Chardonnay Plantaže 2010, wybryk Plantaže spod międzynarodowej gwiazdy, jaką jest chardonnay, zaskoczyło niezmiernie, o czym nieco później. Żółte, nieco słomkowe, nieco oleiste. Aromaty kwiatowe, cytrusowe, z odrobiną miodu i nut trawiastych. W ustach nieco maślane, o niższej kwasowości niż Krstač. Dominowały cytrusy, biała porzeczka, agrest. Mnie i Tysi wydało się dość nudne (6/10), Krzyśkowi podobało się bardziej niż Krstač (7/10), całościowo przez panelistów ocenione zauważalnie lepiej.

Vranac Pro Corde Plantaže 2010, jedna z kilku propozycji Plantaže z endemicznego Vranaca, było zarazem pierwszym winem czerwonym w trakcie panelu. W nosie słodka wiśnia, aronia, bez, suszonych ziół i przypraw. W smaku dominuje papryka, kwaśna śliwka i wiśnia. Łagodna kwasowość, za to wyraźnie wyczuwalne mocne, nieco szorstkie taniny. Do kompletu lekko pieprzny finisz. Ocena 7/10 od całej naszej trójki.

Perla Nera 2006, czyli Negro Amaro/Vranac/Syrah, to pierwszy kupaż, a zarazem najstarsze degustowane wino. Jednym podobało się od Vranaca nieco mniej, innym nieco bardziej. Głęboka, fioletowa barwa połyskująca na czerwono i pomarańczowo. W nosie aronie, jeżyny, nuty kojarzące się z leśną ściółką i nalewką wiśniową na pestkach, z odrobiną skóry i tytoniu. Miękkie, potoczyste, mocno taniczne i bardzo owocowe, z wyraźną, charakterystyczną dla syrah, pikantną nutą na końcu. Krzyśka usta rozczarowały (6/10), Tysi pasowały, mnie natomiast podobały się bardzo — oboje oceniliśmy Perla Nerę na 7/10.

Sasso Negro 2008, kupaż Syrah/Primitivo/Sangiovese/Vranac, podobał się wszystkim. Nasza trójka dość jednogłośnie się nim zachwyciła — u mnie i Tysi skończyło się na 9/10, Krzysiek nieco niżej, bo przyznał mu 8 punktów. W nosie owoce leśne, nuty dymne, mnie ponadto kojarzyły się z jałowcem. W ustach dobrze zbudowane, pełne i potoczyste — ładnie zarysowany owoc, nieco pieprzu, wanilii i czekolady. Miękkie i długie. Najlepsze czerwone wino degustacji.

Degustacja win to jednak dopiero połowa panelu, i — jak się okazało — ta mniej emocjonująca. W drugiej części spotkania mieliśmy przyjemność spróbować wszystkich win z potrawami kuchni bałkańskiej. Spodziewaliśmy się niedużych porcji degustacyjnych, tymczasem z Montenegro niemal wytoczyliśmy się najedzeni po uszy. Na stołach wylądowały trzy różne potrawy — najpierw przystawki, później mięsa, na końcu owoce morza. Wszystkie dania były nie tylko syte, ale i bardzo smaczne — trudno było sobie odmówić czegokolwiek.

Na półmisku przystawek delektowaliśmy się chlebem bałkańskim z masłem czosnkowym, serem pieczonym w cieście piwnym, chrupiącym ciastkiem ze szpinakiem i papryczkami faszerowanymi serem na ostro. Było to dość trudne połączenie, bo to, co pasowało do szpinaku, niekoniecznie musiało poradzić sobie z pikantną papryką. Obronną ręką z tego połączenia wyszło Chardonnay, które ujarzmiło każdy fragment potrawy (choć faktycznie, paprykę najmniej — tam Perla Nera wiodła prym).

Ponownie w przypadku mięs, ku naszemu zaskoczeniu, Chardonnay okazało się kompanem pierwszej klasy, nie ustępując winom czerwonym. Próbowaliśmy ćevapčići (paluchów z mięsa siekanego), pljeskavicy (bryzolu z mięsa siekanego z cebulą) i jagnięciny zapiekanej z serem w pierogu. Wśród naszej trójki z win czerwonych najwięcej sympatii dla tej potrawy zdobyły Perla Nera i Sasso Negro, ale ja mimo wszystko skłoniłem się ku Chardonnay. Nie zachwyciło mnie solo, okazało się natomiast niesamowicie uniwersalnym winem kulinarnym.

Jedynie owoce morza nie były zaskoczeniem w połączeniu z winami — tutaj istotnie wina białe poradziły sobie lepiej niż czerwone (choć, trzeba przyznać, Sasso Negro poradziło sobie lepiej niż nieźle). Tutaj pewną różnicę w dopasowaniu wywołał sposób podania — niektórzy bowiem jedli owoce morza z cytryną i/lub sosem vinaigrette, inni nie. Krstač poradził sobie fantastycznie — do wersji niedokwaszonej warto rozważyć, wbrew stereotypom, Sasso Negro.

Panel degustacyjny był spotkaniem niezmiernie udanym — zarówno towarzysko, jak winno-kulinarnie. Mamy nadzieję, że pierwszy panel okaże się zwiastunem kolejnych. Wielkie podziękowania natomiast należą się, poza organizatorom Nasze-wina.pl, restauracji Montenegro. Za przemiłą obsługę i fantastyczną atmosferę, a także doznania kulinarne. Korzystając z tego, że blogujemy na rodzimym, łódzkim, podwórku — bardzo polecamy i na pewno sami nieraz jeszcze wstąpimy.

Warto dodać, że wszystkie wina z oferty Vina Montenegro, których próbowaliśmy, to wina z pułapu cenowego z przedziału 40-60zł. Są to tym samym bardzo dobre propozycje w swoich cenach. Kulinarnie uniwersalny chardonnay jest pozycją obowiązkową, a w kilka butelek Sasso Negro również zdecydowanie warto się zaopatrzyć.

Pochodzenie win: udostępnione do degustacji przez importera Vina Montenegro w restauracji Montenegro na panelu degustacyjnym Nasze-wina.pl.