Rześkie bąbelki w mroźny styczniowy wieczór…

Mati, jak to zwykle bywa, znacznie szybciej uporał się ze zrecenzowaniem pierwszej butelki zakupionej w nowo otwartym sklepie z winami Marka Kondrata. Wybierając butelki do domu nie mam łatwego życia – muszę pamiętać o tym, że Moja Lepsza Połówka za typowo wytrawnymi winami nie przepada (z czego koniec końców może się cieszyć Mati, gdyż takie butelki trafiają do wspólnej degustacji ;)). Z tego względu do domu trafiły dwa stosunkowo tanie wina słodkie; z pewnością oba są osiągalne dla przeciętnego konsumenta, który chciałby się napić dobrego, słodkiego wina. Dziś pod lupę (i nos) trafiło Moscato Tosti Rosato NV – włoskie, słodkie wino różowe.

Pośrodku zdjęcia widać kontretykietę, zdeformowaną przez wgłębienie umieszczone na przodzie butelki.

Mając w pamięci ostatnie przeżycia z butelką od Rudolfa Muellera, MLP pamiętała dobrze, że wino tego typu musi być schłodzone przed podaniem. Wiedza nie na wiele się jednak przydała, ponieważ cierpliwości nam wyraźnie nie starczyło. Wino piliśmy więc jedynie lekko schłodzone.
Gdy spróbowaliśmy wreszcie rzeczonego wina, moje uczucia były mieszane. Z jednej strony – aromaty opisane na etykiecie dystrybutora były słabo wyczuwalne (róża i malina), z drugiej jednak – wino było zaskakująco dobrze zrównoważone. Być może na przestrzeni ostatnich wpisów trochę się powtarzam, jednak mi to wcale nie przeszkadza – takie wina pije się bardzo przyjemnie, bo smakuje i pierwszy kieliszek, i ostatni. Często, zwłaszcza wśród tańszych win o intensywnym aromacie owoców, można spotkać się z sytuacją, że ocena wina staje się gorsza wraz z ilością wypitego wina. Tak jednak nie jest w tym przypadku.
O ile więc trudno ocenić jednoznacznie samo wino, o tyle z pomocą przychodzi cena. Wino to kosztuje niewiele poniżej 30 zł (dokładnej ceny nie pamiętam, a nie chcę wprowadzać w błąd) i jest to bardzo rozsądna cena. Nie da się ukryć, że wino to piłoby się znacznie przyjemniej za jakieś pół roku, w upalny dzień, w cieniu drzew. Z tego względu zachęcam do przeczytania tego wpisu w wakacje! Jeśli sam nie zapomnę, przy okazji jakiejś wakacyjnej notki postaram się o tym winie przypomnieć ;).